wtorek, 21 lipca 2015

,,Morze możliwości" - Gdańsk

     Największym zainteresowaniem wśród czytelników cieszą się wpisy o podróżach. Tym razem zabieram was na wycieczkę po Gdańsku. Odwiedzam to miasto od lat i przyznam szczerze, że za każdym razem odkrywam coś nowego. Hasło ,,Morze możliwości" faktycznie idealnie oddaje charakter tego miejsca. Ani razu nie nudziłam się w tym mieście i od 19 lat jestem tu co roku, bo to już taka moja tradycja. Po prostu muszę tu przyjechać. Polskie morze jakoś nie specjalnie mnie do siebie przyciąga odkąd zaczęłam podróżować po świecie. Zapach, kolor, a czasami i konsystencja ,,naszej" morskiej wody sprawia, że nie wiem czy lepiej schłodzić się w niej w czasie upału, czy może lepiej zakopać się w piasku. Aczkolwiek wylegiwanie na słońcu nie jest mi straszne i gdybym mogła, to przeciągała bym się na leżaku od rana do wieczora :) Samo miasto ma wiele walorów turystycznych. Krótko przejdę, po tych najczęściej przeze mnie odwiedzanych :)
     Ostatni raz byłam tu z bratem trzy tygodnie temu i zajmowaliśmy się głównie zwiedzaniem, ponieważ zabrałam swoją drugą połówkę, która w Gdańsku nigdy przedtem na zwiedzaniu nie była. Mieliśmy niestety mało czasu, bo raptem kilka dni, a chcieliśmy jeszcze złapać trochę promieni słońca, no a mój kochany kolarz chciał odpocząć przed kolejną dawką ciężkich treningów ;) Nie będę ukrywała, że ja też już marzyłam o odpoczynku od ćwiczeń, którymi ostatnio się katuję (choć dają mi one ogromną radość i satysfakcję) ;) My leniuchy wstawaliśmy późną porą. Zanim się poprzeciągaliśmy to z domu wychodziliśmy, kiedy fala upału mijała i przychodziło delikatne ,,ochłodzenie". Pierwszym naszym celem była starówka. Udaliśmy się tam w sumie dwa razy, pierwszy raz w dzień, drugi na wieczorny romantyczny spacer *.* Ulica Długa ma wiele zalet. Poczynając od malowniczych kamieniczek, poprzez tajemnicze uliczki, które wieczorem zdają się być wprost wycięte z filmu pt. ,,Harry Potter", luksusowe restauracje z wykwintnymi daniami, aż po klimatyczne winiarnie. W dzień to wszystko jest piękne, ale nocą....bajka. Zrobiliśmy zdjęcie z Neptunem. Zaliczyliśmy spacer i wróciliśmy tu wieczorem, ażeby napić się pysznego winka i w romantycznym nastroju przespacerować się ,,nad Motławą". Następnego dnia Park Oliwski. Niby zwykły park, ale kwiatowe dywany wyglądają naprawdę pięknie o tej porze roku :) W ten dzień upał długo nie chciał ustąpić, więc na więcej nie mieliśmy już ochoty. Jedyne miejsce o jakie zahaczyliśmy wracając do domu, to Galeria Bałtycka ^^ Kolejny dzień to wycieczka do Sopotu, ale o tym w osobnym wpisie :P Następnego dnia odpoczywaliśmy na plaży, aczkolwiek nie wiem, czy mój sportowiec odpoczął :D Co pół godziny słyszałam pytanie: ,,Kiedy wracamy do domu?" ,,Jak długo możesz tak leżeć?" :D Następnego dnia padało, więc postanowiliśmy poleżeć w domu, choć początkowo mieliśmy w planach udać się na Westerplatte. Szybko minął nam czas przeznaczony na odpoczynek i musieliśmy wracać. Co prawda wiem, że jest jeszcze wiele miejsc, których nie zdążyłam mu pokazać. Stadion na szczęście codziennie widzieliśmy z okna :D W trakcie pisania umknęło mi też info o zbrojowni, Stoczni gdańskiej, którą mijaliśmy wjeżdżając do miasta, Kościele Mariackim czy Dworze Artusa. To wszystko na szczęście zobaczyliśmy, polecamy odwiedzanie miasta i zapowiadamy swój powrót :)


Motława. W tle Żuraw ;) 

Kościół Mariacki

Zbrojownia (Arsenał)

Dwór Artusa i Neptun

ul. Długa

Park Oliwski - Pałac Opatów


Stadion - PGE Arena Gdańsk


Westerplatte 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz