poniedziałek, 5 grudnia 2016

Jak się zmobilizować?

     Początek nowego miesiąca [tak, ten post miał znaleźć się tutaj kilka dni temu, niestety dopadło mnie przeziębienie :( ], to dobry czas na wprowadzenie w nasze życie zmian lub realizację jakiegoś długo odkładanego planu :) Może warto zacząć dietę? Rozpocząć aktywność sportową? Albo może zacząć zdrowiej się odżywiać? Do końca roku zostało nam już tylko 26  dni. Warto ten czas jakoś efektywnie wykorzystać. Może od dłuższego czasu planujesz zmiany dekoracji w Twoim domu? A może od jakiegoś czasu planujesz spotkanie z długo niewidzianymi przyjaciółmi? Czas to zrobić! Jak nie dziś, to kiedy? Codziennie odkładamy coś na później, a pierwszy dzień miesiąca, to naprawdę idealny czas, żeby nasze plany zmieniać w działanie.

     Mierz siły na zamiary.      
     Najważniejsze, to nie stawiać sobie poprzeczki zbyt wysoko. Jeżeli założymy na starcie, że schudnę 5kg w tydzień, to po pierwsze jest to raczej cel nierealny, a po drugie, kiedy nie otrzymamy oczekiwanego rezultatu, z miejsca się zniechęcimy. Musimy wszystko odmierzać stopniowo. W tym tygodniu przebiegnę 2km, a za tydzień może już 3km. Nie od razu Rzym zbudowano.
   
     Próbuj.
     Metoda prób i błędów, najgorsza jest dla perfekcjonistów, którzy z góry zakładają, że wszystko uda się bezbłędnie, przy pierwszym podejściu. Trzeba próbować, na tym opiera się nasze życie. Jeżeli nie spróbujesz, to będziesz żałował, że nie próbowałeś, a jeżeli spróbujesz i się nie uda, to nie poddawaj się od razu. Jeżeli komuś innemu coś się udaje, to znaczy, że jest to możliwe do realizacji, więc mi też na pewno się uda. Może nie będzie to od razu pierwsza i ostatnia, bo udana próba, ale może to będzie dopiero 5 albo i nawet 10 raz. Wszystko jest możliwe, jeżeli tylko chcemy to osiągnąć.

     Wypisuj korzyści.
     Fajnie jest wizualizować swoje projekty. Pomyśl, jak fantastycznie będzie, kiedy osiągniesz już wymarzony cel. Wypisuj sobie korzyści płynące z dotarcia do tego, do czego zmierzasz. Jeżeli ciężko zacząć Ci naukę języka, pomyśl, że jeżeli już to zrobisz, to bez problemu dogadasz się w każdym zakątku świata, podróże będą przyjemniejsze, dostaniesz lepiej płatną pracę, albo awans, a może dzięki znajomości kilku języków, już na starcie wyeliminujesz innych kandydatów na to samo stanowisko? :) Szukaj tylko pozytywnych stron i staraj się nie szukać minusów, co z tego, że praca nad swoim ciałem wymaga poświęcenia i wyrzeczeń, co z tego, że każde kolejne powtórzenie ćwiczenia boli coraz bardziej, pomyśl, jak Twoje ciało będzie się prezentowało za pół roku na plaży, czy nie warto? :)

     Nastaw się pozytywnie.
     Pozytywne podejście do zadania, nakręca nas do działania. Łatwiej jest coś zacząć, jeżeli myślisz o tym jak o przyjemności. Wiem, czasami jest to trudne, ale możesz pomyśleć, że jak to zrobisz to będziesz mieć czas wolny tylko dla siebie?
   
     Ważne jest to, żeby nie skazywać się z góry na porażkę i czerpać przyjemność z każdej czynności, którą wykonujemy. Kto wie, co nas czeka w przyszłości. Działaj teraz i powtarzaj najwspanialsze motywacyjne motto jakie znam : ,,Dziś zrobię to, czego innym się nie chce. Jutro będę mieć to, czego inni pragną". Powodzenia! Nie poddawajcie się! Walczcie o swoje cele i marzenia, życie jest tylko jedno! :)

Znalezione obrazy dla zapytania just do it

poniedziałek, 28 listopada 2016

Prokrastynacja

     Przerwa w pisaniu tym razem trwała 20 dni. Wiem, to bardzo dużo, ale moje studia wymagają ode mnie trochę pracy, czasu i poświęcenia. Blogowanie to tylko moja pasja, żaden obowiązek, nie biorę za to pieniędzy, nie podpisuję umów, więc nie biorę na swoje barki kolejnego zobowiązania. Nie dotyczy mnie żaden deadline, więc piszę kiedy chcę, z przyjemności, a nie dlatego, że muszę coś napisać, bo goni mnie czas i stracę kontrakt, pieniądze czy moja reputacja drastycznie spadnie i nikt mnie już nie zatrudni :) 
     Dziś wpis o prokrastynacji, czyli czymś, co właśnie dotyka mnie, a mianowicie odkładanie wszystkiego na później. Znacie na pewno takie uczucie, kiedy totalnie nic wam się nie chce i wszystko co macie zrobić dziś, przekładacie na jutro, a jutro znowu przekładacie na kolejne jutro :) Czasami coś przełożymy i jest ok, ale czasami przekładanie czegoś na później powoduje, że ostatecznie wkopiemy się w ogrom obowiązków, które będzie trzeba wykonać w bardzo krótkim czasie. W moim otoczeniu prokrastynacja jest zjawiskiem często występującym, dlatego też, wielu ludzi nazywa ją ,,syndromem studenta". To właśnie my mamy największe tendencje, do odkładania wszystkiego ,,na potem" :) W konsekwencji czego, uczymy się chwilę przed sesją, ze łzami w oczach, wertując bezsensownie kolejne kartki książki, albo z nadzieją strzelamy kolejne odpowiedzi w testach. Stan ten został ostatnio uznany za zaburzenia psychiczne. Dowiedziałam się tego, ponieważ rok temu, ja również wpadłam w taką pułapkę. Zaczęłam więc czytać, żeby dowiedzieć się, czy to po prostu moje lenistwo, czy może powinnam już zacząć, martwić się o siebie. Zastanawiałam się też, jak z tym walczyć. Tak dowiedziałam się, że jest to zjawisko uznawane przez lekarzy za patologiczne, ponieważ odkładamy na później coś, co możliwe jest do realizacji w danej chwili. Według psychologów, przyczyn takiego zachowania może być wiele i wcale nie musi być to brak ambicji czy zdolności. Zaburzenie to dotyka również osób zdolnych, ambitnych, ale najczęściej również młodych. Jako przyczyny uznaje się obawę, przed zbyt wysokim stopniem trudności zadania. Czasami coś wydaje nam się trudne do zrobienia, więc nawet nie próbujemy się z tym zmierzyć od razu, tylko odkładamy na później. Często lęk pojawia się w wyniku uznania przez nas, że nie mamy wystarczających kompetencji, żeby samodzielnie się z czymś zmierzyć. Prokrastynacja dotyka również perfekcjonistów, którzy uznają, że nie są w stanie wykonać jakiejś czyności doskonale, dlatego budzi się w nich strach przed klęską, ponieważ doskonałość czasami wymaga zastosowania metody prób i błędów, a jak wiadomo perfekcjonista nie może sobie na to pozwolić :) U osób pracujących pojawia się pewien absurd, gdyż uważają oni, że po odniesionym sukcesie, otrzymają więcej zadań do wykonywania. U mnie przez pewien czas pojawiała się sytuacja, że zadania uważałam za mało atrakcyjne i średnio zajmujące, więc wolałam odłożyć je na później, bo przecież zdążę je zrobić na czas. Odkładanie różnych rzeczy, pozwala nam również na spędzenie czasu o wiele milej, niż spędzali go byśmy przy naszych obowiązkach. Moja przyjaciółka, zamiast uczyć się do egzaminu, wolała oglądać serial, chociaż wiedziała, że poprawki już nie będzie. W konsekwencji, ostatecznie mamy mało czasu, a zakres obowiązków, które musimy wykonać nie ma końca. Efekt jest taki, że często zarywamy nocki na naukę, co później odbija się na naszym zdrowiu. Stres, przemęczenie czy nawet depresja w stanach krytycznych. Ponadto mogą nas spotkać przykre konsekwencje, które wiążą się z niezdaniem egzaminu i wykreśleniem z listy studentów lub opóźnieniami w pracy, a później zwolnieniem. 

Jak więc walczyć z prokrastynacją? 
-Jedni uważają, że niezbędne jest leczenie psychologiczne. Różnego typu terapie, które zmobilizują nas do działania.

- Kolejnym sposobem jest dzielenie swojej pracy na kilka mniejszych etapów, dziś zrobię jedną część, a jutro skończę.

- Pomocne może okazać się dokładne przygotowanie miejsca pracy. Ta sugestia dotyczy głównie osób, które szybko się rozpraszają. Czyste biurko ułatwi nam skupienie się tylko na tym jednym, konkretnym zadaniu. 

- Wykonywanie listy zadań do zrobienia na dany dzień. Na niektórych ma to wpływ motywacyjny. Jeśli widzę, ile mam jeszcze do zrobienia i ile czasu mi zostało, to łatwiej jest mi się zmobilizować do pracy. Ponadto możemy ,,dawać" sobie nagrody za wykonywanie jakiegoś etapu zadań np. połowy listy. 

- Relaks jako nagroda. Czasami warto sobie powiedzieć, że jeżeli posprzątam mieszkanie, to mogę obejrzeć swój ulubiony serial :)

- Technika pomodoro pomoże nam rozpocząć działania. Polega ona na ustawieniu budzika, stopera lub innego czasomierza, na 25 minut, to czas naszego działania. Następnie robimy 5 minutową przerwę i ponownie wracamy do zadania na 25 minut. Czasami może okazać się, że dana czynność wcale nie była tak trudna, na jaką wyglądała i poruszamy się w niej niezwykle płynnie, a cel jest nam coraz bliższy, przez co nasza motywacja działania rośnie :)

- Przygotowanie planu również pozwoli nam uzyskać większy entuzjazm w trakcie pracy i zwiększy naszą mobilizację. Warto jest zaplanować swoje działania i przerwy, dzięki czemu nie będziemy czuli zmęczenia, rutyny, ani nie pojawi się niechęć, dlatego, że będziemy wiedzieli, że następuje realizacja zadania, a w trakcie jego trwania, będziemy wiedzieli, że zbliża się czas przerwy. 
   
     Warto walczyć i dążyć do osiągnięcia swoich celów. Jeżeli jasno postawimy sobie cel, to nasz organizm sam będzie mobilizować się do pracy. Chyba dla każdego z nas, największą nagrodą za ciężką pracę i wysiłek, jest nasz sukces :) A nawet jeśli nie, to nie zniechęcajcie się, bo awans nie zawsze oznacza więcej zadań czy obowiązków :) Jeżeli już wiesz, że jesteś w grupie dotkniętej prokrastynacją, to walcz, działaj i nie poddawaj się, a zobaczysz, że życie wcale nie jest takie trudne i nudne :)
Znalezione obrazy dla zapytania now later

wtorek, 8 listopada 2016

Szczotkowanie ciała na sucho

     Szczotkowanie ciała na sucho, wielu kobietom na pewno skojarzy się z bolesnym drapaniem. Jednak nic bardziej mylnego. To fantastyczna kuracja zarówno dla skóry, jak i dla całego naszego organizmu :) Zacznijmy jednak od początku.
     Po pierwsze, ważny jest dobór szczotki. Najlepszy wybór to oczywiście szczotka z naturalnego włosia. Istotne jest również dopasowanie szczotki do naszej dłoni, tak, żeby wygodnie nam się ją trzymało i obsługiwało. Dobrze sprawdzają się szczotki okrągłe. Jeżeli będziecie chciały masować również plecy, to oczywisty jest fakt posiadania przez szczotkę długiej rączki. Nie zrażajcie się, jeżeli na początku będziecie miały wrażenie, że odczuwacie lekki ból albo dyskomfort, to tylko efekt przejściowy, który z każdym masażem będzie coraz mniejszy :) Po drugie technika. Ważnym elementem, naszego masażu, jest również technika, dzięki której uzyskamy lepsze efekty. ,,Głaskanie" naszego ciała najlepiej przeprowadzać w godzinach porannych, w dalszej części wyjaśnię dlaczego, przed prysznicem. Zaczynamy od dołu i stopniowo przechodzimy w górne partie ciała. Nie zapominamy o stopach! Skończyć powinnyśmy na dekolcie. Nie stosujemy żadnych balsamów ani olejków, używamy tylko naszej szczotki. Delikatne, koliste ruchy stosujemy w okolicy brzucha. Jeszcze subtelniej powinnyśmy masować okolice biustu. Mocniej należy masować okolice pośladków i ud, ponieważ one są najbardziej narażone na cellulit. W czasie ograniczmy się maksymalnie do 15 minut, ale minimum 2 razy w tygodniu. Po masażu można wziąć kąpiel i nałożyć ulubiony kosmetyk, dzięki naszym zabiegom lepiej będzie się wchłaniał.
     Na zakończenie oczywiście efekty, które daje nam szczotkowanie na sucho. Przede wszystkim zwalczamy cellulit, ujędrniamy skórę i pobudzamy krążenie. Usuwamy toksyny z naszego organizmu. Dzięki regularnemu szczotkowaniu, skóra staje się gładsza i ma jednolity koloryt. Redukujemy stres, nasze mięśnie się rozluźniają, a umysł odpręża. Złuszczamy martwy naskórek, przez co odkrywamy promienną skórę. Wszystkie kosmetyki, które nakładamy po zabiegu, działają skuteczniej. Dodatkowym atutem i dla nas kobiet chyba najważniejszym, jest fakt, że pomaga rozbić tkankę tłuszczową w problemowych miejscach. 

Polecam! Tani zabieg, rodem ze SPA :)


Znalezione obrazy dla zapytania body brushes


środa, 2 listopada 2016

,,Mały Książę"

     Początek recenzji, opisów, wpisów na temat książek. Lubię czytać, chociaż mam mało czasu. Pamiętam, że nawet w liceum, zabranie się za lekturę, naprawdę mega mnie męczyło i przeciągałam to zawsze do ostatniej chwili, albo po prostu czytałam streszczenia, zawsze kilka, żeby zbyt wiele rzeczy mi nie umknęło. Jakoś to się sprawdzało, dlatego w końcu zaprzestałam nawet wypożyczania lektur z biblioteki. Jednak nie porzuciłam czytania książek, ponieważ bardzo to lubię i kiedy tylko mogę...czytam :) Po prostu nie cierpię, kiedy ktoś narzuca mi tematykę, tytuł... Czytam to co lubię, to na co w danej chwili mam ochotę :) Polecam spróbować każdemu, kto teraz, czytając tylko lektury, uważa, że to najnudniejsza czynność na świecie. Naprawdę sięgnijcie chociaż raz po książkę, która was przyciągnie, a wtedy zostaniecie przez nią pochłonięci! :)
     Zacznę od czegoś lekkiego, czyli od utworu, który napisał Antoine de Saint-Exupery. Pamiętam, że mój pierwszy egzemplarz dostałam na 8 urodziny od chrzestnej, która również uwielbia czytać. Nie marnowałam czasu i praktycznie od razu zabrałam się za wertowanie kartek. Język, którym posługują się postacie, wydaje się być lekki i przyjemny, przez co czytanie idzie szybko. Narratorem jest pilot, który rozbił się na pustyni, a głównym bohaterem, mały chłopiec w wieku kilku lat, czyli nasz Mały Książę :) Chłopiec jest mieszkańcem asteroidy B-612, która jest maleńka. Centralny punkt zajmuje róża, jedyna przyjaciółka i jak się później okazuje, również miłość Księcia. Róża jest kapryśna i wymagająca, a główny bohater spełnia każde jej życzenie. Pewnego dnia opuszcza jednak swój dom i wyrusza w podróż. W trakcie swojej międzyplanetarnej podróży spotyka 6 ciekawych postaci :) Róża w tym czasie zaczyna rozumieć, ile tak naprawdę znaczy dla niej chłopiec. Na Ziemi, po rozmowie z pilotem, chłopiec czuje, że chce wrócić do swojego domu. Jedyną drogą powrotu okazuje się być śmierć. Tęsknota za ukochaną Różą jest tak wielka, że pustki jaka po niej została, nie jest w stanie wypełnić nawet ziemski przyjaciel. Żmija oferuje, że ukąsi młodzieńca, aby ten mógł znowu być szczęśliwy ze swą ukochaną. Czy Mały Książę odważy się na tak drastyczny ruch, żeby wrócić do swojej miłości? Czy miłość zwycięży nad życiem? A jeżeli wróci, to czy pilot jeszcze kiedyś go spotka? Tego dowiecie się czytając książkę :)
     Na zakończenie mogę jedynie dodać, że utwór pokazuje różnice patrzenia na świat przez dorosłych i dzieci. Autor porusza wiele ważnych kwestii m.in. miłość, przyjaźń czy odpowiedzialność. Przyjemna lektura, na długie jesienne wieczory :)

Znalezione obrazy dla zapytania little prince


poniedziałek, 31 października 2016

Fit przekąski na halloween

     Dziś halloween i choć już jest po 18, to być może, niektórzy z was nadal poszukują przepisów na fit dania i przekąski, więc wrzucamy kilka propozycji ;) 

Bananowe duszki:

-banany 
-wiórki kokosowe 
-czekolada 

Banany przeciąć na pół. Posypać wiórkami, a czekoladą domalować oczy i usta. Dodatkowo można schłodzić całość w zamrażarce. 
  


Mandarynkowe dynie: 

-mandarynki 
-seler naciowy

Mandarynki obrać ze skóry, a w środek wetknąć kawałek selera. 



Ryżowe dynie:

-ryż jaśminowy
-sok marchewkowy
-seler naciowy 
-czarne oliwki 

Ugotować ryż w wodzie i soku (proporcje 1:2 tzn. Szklanka wody na dwie szklanki soku ^^). Z gotowego ryżu formujemy dynie. Na górę dodajemy, wystający z naszej dyni, seler naciowy, a z oliwek tworzymy upiorne twarze :) 

Jeżeli masz ochotę na trochę bardziej sycące danie, możesz przygotować faszerowane papryki: 

-papryka 
-dowolne dodatki 

Należy wydrążyć środek papryki, nafaszerować dodatkami i piec w piekarniku do miękkości  (ok.30 minut w 180°C) 



Smacznego! 

piątek, 7 października 2016

jesienna kawa

     Jesień przyszła już chyba na dobre. W Toruniu, gdzie obecnie mieszkam i studiuję, lało, prawie nieprzerwanie, przez dwa dni. Dziś od rana, dzień też nie zapowiada się najlepiej. Na szczęście mam wolne, więc mogę coś naskrobać, oczywiście przy kubku gorącej kawy :) 
     Uwielbiam kawę i wszelkie eksperymenty z nią. Nowych smaków na początku szukałam w kawiarniach, teraz coraz częściej eksperymentuję sama, bo wolnego czasu jakoś coraz mniej, a pracy coraz więcej. Zdradzę wam, kilka przepisów na jesienne smaki kawy, które bez problemu samodzielnie przygotujecie w domu :)

Kawa z czekoladą:

Wiadomo, że jesienne wieczory, kojarzą się z kocykiem, dobrą książką i kubkiem gorącej czekolady. Ja jednak preferuję kubek kawy z dodatkiem czekolady :) Taką mieszankę nazywa się mokka. Jest gęsta i niesamowicie aromatyczna. Wystarczy odmierzyć proporcje 1/3 kubka kawy najlepiej espresso i 2/3 rozpuszczonej, w odrobienie mleka, czekolady. Składniki połączyć, najpierw lejąc czekoladę, a później, delikatnym strumieniem, dodać kawę :) 


Kawa z chilli:

Uwielbiam to połączenie. Zaczęło się w sumie, od gotowej do zalania, saszetki czekolady z chilli, którą kupiłam w sklepie. Mega rozgrzewała i niesamowicie smakowała. Pomyślałam wtedy, że czemu nie połączyć tego smaku z kawą? No i zaczęło się, szukanie odpowiednich proporcji i dodatków. Najlepsza będzie kawa rozpuszczalna, którą należy rozpuścić z ok. 1,5 łyżeczki miodu, szczyptą chilli (ok. 1/4 łyżeczki proszku), odrobiną kardamonu (tyle, ile złapiemy w dwóch palcach) i cynamonu (ok. 1/4 łyżeczki). Następnie dodać odrobinę mleka i gotowe :)


Jesienny las:

Wiemy, że jesienią, w lesie możemy spotkać jeżyny, maliny i borówki. W sklepach z łatwością znajdziemy mieszanki syropów z owoców leśnych. Połączenie takie, nadaje kawie słodyczy. Syrop wystarczy połączyć z kawą i dodać mleko. Górę udekorować puszystą pianką i mamy cudowny deser :)   


Halloweenowa kawa: 

W okresie jesieni przypada również halloween. Dzieciaki biegają za cukierkami, a troszeczkę starsi, mogą zrelaksować się przy przepysznej, dyniowej kawie. Wymaga ona trochę pracy, ale smak jest naprawdę pycha. Musimy przygotować dwa musy. Jeden kawowo-dyniowy, a drugi kawowo-czekoladowy. Puree z dyni, łączymy z kawą, cynamonem, opcjonalnie goździkami i miodem oraz odrobiną mleka. Druga warstwa to czekolada z kawą, do której można dodać odrobinę oleju kokosowego. Najlepiej, gdybyśmy przygotowali mocne espresso, które nada aromat całości. Do szklanki, kubka, filiżanki, słoiczka lub czego chcecie, układajcie naprzemiennie warstwy. Kawa ala deser gotowa :)   (ps. przepis inspirowany; moja babcia wyczytała go chyba w gazecie :P )


Znalezione obrazy dla zapytania coffee

poniedziałek, 26 września 2016

Morwa na odchudzanie

     Trzeba zacząć, rozwijać również dział zdrowej żywności i odchudzania :) Dziś kilka słów na temat morwy. 
     Morwa to owoc, który pochodzi z Azji. Ma w sobie wiele składników, które wpływają pozytywnie nie tylko na odchudzanie, ale również na nasze zdrowie. W Polsce znamy dwie odmiany -  czarną i białą. Biała uzyskała miano ,,roślinnego skarbu". Owoc ten zaliczamy do superfood, ponieważ jest niskokaloryczny, daje nam sporą ilość energii, a przy tym nie podnosi poziomu cukru we krwi. Wpisanie morwy do naszego fit jadłospisu, to świetny pomysł, ponieważ wspiera ona odchudzanie przez wspomaganie metabolizmu i spożywanie mniejszej ilości kalorii. Zmniejsza również odkładanie tkanki tłuszczowej. Dodatkowo składniki w niej zawarte, pomagają w wypróżnianiu. Wskazane jest spożywanie soku z morwy przy obfitych krwawieniach oraz anemii, a konfitury hamują procesy starzenia :) 

3 przepisy na morwę:

- Owsianka z owocami:

Owsianka na śniadanie to świetny pomysł. Oprócz tego, że syci, to daje energię na resztę dnia. Dodatkowo morwa sprawi, że nasz metabolizm pobudzi się i będzie cały dzień, pracował na wyższych obrotach. Dorzucenie do całości, innych owoców, to zastrzyk witamin. 


Znalezione obrazy dla zapytania oats with mulberry

- Sok :

Sok z owoców morwy białej lub czarnej to świetna opcja na jesień. Zawiera w sobie bardzo dużą dawkę witaminy C oraz B, magnezu, wapnia i żelaza. Wspiera naszą odporność. Regeneruje mięśnie po wysiłku i zwiększa wytrzymałość. 



- Potreningowa przekąska:

Morwa ma słodki smak, dlatego świetnie nada się do zrobienia domowych batonów proteinowych. Po treningu naładuje nam baterie i wspomoże regenerację mięśni. 

Znalezione obrazy dla zapytania homemade protein bars with mulberry

środa, 21 września 2016

zakochani są wśród nas...Paryż

     ,, Zakochani są wśród nas,
        Zakochani pierwszy raz,
        Tak po prostu bez pamięci zakochani
        Mają po dwadzieścia lat,
        Mają swój beztroski świat
        Swoje ścieżki, które wiodą ich w niezanane..."

     Tak śpiewała Helena Majdaniec kilkadziesiąt lat temu i pewnie każdy z nas, chociaż raz w życiu, słyszał słowa tej piosenki, np. od swoich dziadków :) Dziś zakochani kojarzą nam się często z Paryżem. Podobno najromantyczniejszym miastem w Europie. Zdecydowanie prawdą jest to, że Paryż jest urzekający. Panuje tam jakiś trudny do opisania klimat, który naprawdę ma w sobie moc uwodzenia. Niby nowoczesna metropolia, a jednak ta nuta skromności i elegancji, nadaje taki smak całości, że aż ciary przechodzą po plecach. 
     Na początek Wieża Eiffla. Najsłynniejsza konstrukcja, która znajduje się w stolicy Francji. Ciężko mi cokolwiek napisać, ale myślę, że pomimo tego, że Francuzi podobno jej nie lubią, to nadaje ona niepowtarzalny charakter. Jest znana na całym świecie i chyba każdy dobrze wie, jak wygląda :) Oczywiście w pobliżu, możemy spotkać maaaasę afroamerykanów, którzy sprzedają pamiątki z wieżą. ,,10 wieżyczek za 5 euro, kup, bo tam w sklepiku jedna kosztuje 1 euro". ,,Zapalniczka - 30 euro", ale chwilę poczekasz i kupisz za 5 ;) Zaskakujące jest to, że wielu, bardzo dobrze radziło sobie z językiem polskim, oprócz tego, że rozumieli, to większość z nich mówiła, a kilku nawet płynnie prowadziło rozmowę. 

Znalezione obrazy dla zapytania eiffel tower
     
     Kolejna sprawa, zwiedzanie bez metra się nie obejdzie. Nie da się chyba zwiedzać Paryża bez podróży metrem. Z punktu A do punktu B, czasami jest naprawdę daleko. Na szczęście komunikacja działa niesamowicie sprawnie i punktualnie. Trochę strach było wsiąść, po wydarzeniach z Brukseli, ale do odważnych świat należy. Jeżeli już jesteśmy przy problemie terroryzmu, to muszę zaznaczyć, że Paryż, w tym czasie, naprawdę był bardzo dobrze chroniony. Byliśmy tam chyba tydzień po zamachu w Nicei. Na każdym kroku, mieliśmy sprawdzany bagaż podręczny, który mieliśmy przy sobie (mam na myśli zwykłe plecaki i torebki). Wszędzie stała żandarmeria i policja. Byli tak poukrywani, że czasami zauważałam ich dopiero wtedy, gdy obok nich stanęłam. Wracając do metra, to właśnie w taki sposób dotarliśmy do Notre Dame. Katedrę zawsze wyobrażałam sobie ogromną, po prostu kolos, rzeczywistość jednak wyglądała trochę inaczej. Faktycznie dzieło piękne, ale wcale nie aż tak ogromne ;) Podobało mi się to, że można było, spokojnie obejść budowlę dookoła, tam znaleźć cień, odpocząć... Ciekawostką na temat Notre Dame może być dla was to, że znajduje się tu relikwiarz Krzyża Świętego, który został skradziony z....Polski :)


Znalezione obrazy dla zapytania notre dame paris


     Nasza przewodniczka, niestety była bardzo roztrzepana i cały czas miałam wrażenie, że spieszy jej się bardzo do domu. Paryż mieliśmy zwiedzać 9h, ostatecznie było to ok. 5h, więc wszystko robiliśmy w biegu, na szczęście zabrała nas na wzgórze, z którego widać całe miasto :) 

Znalezione obrazy dla zapytania wzgórze montmartre

Właśnie tu przybywają tłumy, żeby zobaczyć Paryż, powiedzmy, w całości :) Wzgórze Montmartre. Przy okazji można wejść do środka budowli o charakterze religijnym ( nie chcę nazywać, żeby nie popełnić gafy i nie obrazić kogoś na tle religijnym). 
     Wielkim rozczarowaniem dla mnie okazały się Pola Elizejskie. Co prawda nigdy mnie nawet nie pokusiło, żeby sprawdzić w google, jak dokładnie to wszystko wygląda, ale zawsze wyobrażałam je sobie jako kwieciste, kolorowe, pachnące... No i faktycznie, pachnące są...ale spalinami :) Jednak wszystko, co widziałam po drodze, za szybą autokaru, było naprawdę WOW. Widoki zapierające dech w piersiach, wszystko chciałam sfotografować... a propo fotografii, w tym miejscu chciałam podziękować firmie SAMSUNG za mój fantastyczny sprzęt :) Nigdy już nie odzyskam zdjęć z tego i zeszłorocznych wakacji, tylko dlatego, że wszystko fotografowałam wypasionym Note 4, który w Barcelonie nie wytrzymał temperatury i najzwyczajniej w świecie się zagrzał. Przynajmniej taką odpowiedź uzyskałam  w serwisie. Bateria aż płonęła i oparzyła mi skórę na nodze, to samo działo się z ekranem, a jedyne wytłumaczenie, jakie uzyskałam to: ,, telefonu nie powinno nosić się w kieszeni", to gdzie za przeproszeniem mam sobie go włożyć? Najsmutniejsze jest to, że kompletnie nie przyłożyli się do tego, żeby ratować jakiekolwiek dane z telefonu, a było to do zrobienia.... mniejsza o to. Wracając do Pól, zobaczyliśmy je tylko dlatego, że musieliśmy zawrócić, na największym rondzie w Paryżu :) Atmosfera była gorąca, kiedy kierowcy, jeździli jak chcieli i wjeżdżali nam prosto przed maskę. 

Znalezione obrazy dla zapytania pola elizejskie

     Nie dotarliśmy niestety do Louvre, ale zachęcam każdego, kto chociaż trochę interesuje się kulturą i sztuką, do odwiedzenia tego miejsca. Podobno muzeum jest ogromne i na zobaczenie wszystkiego, trzeba poświęcić minimum jeden dzień :)

Znalezione obrazy dla zapytania muzeum w louvre

     Ostatecznie dostaliśmy czas wolny, wśród kawiarenek i mega malowniczych uliczek, a zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie postawiono pomnik na pamiątkę niezwykłego złodziejaszka, który wg. legendy miał dar przechodzenia przez ściany. Mężczyzna okradał, nie pozostawiając po sobie śladów, a został złapany i jednocześnie uwięziony, w chwili, kiedy utknął.... w ścianie, a dokładnie część jego ciała utknęła :) Taki właśnie pomnik, połowy człowieka uwięzionego w ścianie, znajduje się w Paryżu. 

Znalezione obrazy dla zapytania le passe muraille

     W drodze powrotnej do autokaru, zahaczyliśmy jeszcze o Moulin Rouge, czyli najsłynniejszy i najbardziej skandujący klub nocy w Paryżu :)

Znalezione obrazy dla zapytania moulin rouge

     A dla fanów sportu, oczywiście minęliśmy Stade de France :)

     Co tu więcej pisać, nie polecam makaroników, które niby takie słynne w Paryżu, a jednak smak nie powalał. Być może to również kwestia tego, że dwa razy z rzędu źle trafiłam :) Samo miasto mnie oczarowało i nawet zaczarowało, tak bardzo, że zrobię wszystko, żeby tu wrócić :)






     

czwartek, 15 września 2016

15 lat ,,legalnej blondynki"

     Nie było nas tu całe wakacje. Trzeba podróżować, zwiedzać, poznawać nowe kultury, żeby było o czym pisać :) Co prawda mogliśmy zdawać relacje na bieżąco, ale po prostu nie było czasu, a jak wiadomo są rzeczy ważne i ważniejsze, w tym przypadku rodzina wygrała z blogiem. Jednak już wracamy, bo bardzo nam zależy na tym, żeby ta strona jakoś funkcjonowała i w końcu zaczęła rozkwitać :)
     Dziś coś z kategorii kultury. Jak zapewne wiecie, w tym roku, minęło 15 lat legalnej blondynki. Pamiętam, że kiedy byłam młodsza, oglądałam ten film na okrągło. Zawsze marzyłam o tym, żeby zostać prawnikiem, dziś mało kto we mnie wierzy, a co więcej jestem blondynką tak samo jak Elle. Jednak podobnie jak główna bohaterka filmu, nie poddaję się, walczę i dziś już prawie jestem na drugim roku prawa. Prawie, bo rok zakończy się dopiero za 5 dni, wtedy zamknięty zostanie USOS, a 3 października studenci wrócą na uniwersytety :) 
     Postaramy się już teraz wrócić na stronę, wrzucać więcej wpisów, szukać nowych inspiracji, więc zapraszamy do zaglądania :) 

Znalezione obrazy dla zapytania elle wood czy woods

sobota, 25 czerwca 2016

domowe napoje chłodzące

     Sesja trwa, nauki... kosmiczne ilości, żar z nieba i już nawet w cieniu gorąco. W takich warunkach nie trudno o odwodnienie. Należy pamiętać, żeby dużo pić, nawet, kiedy nie odczuwamy pragnienia! Każdy powinien mieć przy sobie małą buteleczkę wody :) Co jeszcze warto wiedzieć? Kawa sprzyja odwodnieniom, więc na ten czas lepiej ograniczyć spożywanie tego napoju do minimum, albo, co lepsze, odstawić całkowicie :) Dziś wrzucę kilka przepisów, na napoje chłodzące, które każdy może wykonać samodzielnie w swoim domku.

1. Mrożona herbata

Wystarczy zaparzyć naszą ulubioną herbatę i odstawić ją na jakiś czas do lodówki. Dodatkowo możecie dorzucić kilka kostek lodu tuż przed podaniem :)

2. Sycące mango

1 mango
1/2 szklanki zimnej wody
1 szklanka jogurtu greckiego lub mleczko kokosowe
łyżeczka syropu klonowego

Składniki najlepiej zblendować. Szklanka ,,napoju" oprócz tego, że orzeźwi, to nasyci :)

3. Smoothie arbuzowo-truskawkowe

Schłodzony arbuz
zamrożone truskawki

Całość zblendować.

4. Lemoniada

1-2 cytryny
1 litr wody
łyżka miodu
mrożone maliny
mięta

Rozpuścić miód, w ciepłej wodzie. Dodać sok z cytryn. Całość schłodzić. Podawać z miętą i malinami.

5. Woda kokosowa z limonką

Do wody kokosowej (może być cały kokos, którego kupimy w większych marketach lub sama woda kokosowa) dodać sok z limonki, szczyptę soli himalajskiej i łyżeczkę syropu klonowego. Schłodzony napój daje orzeźwienie, świetnie smakuje i doskonale nawadnia :)









czwartek, 2 czerwca 2016

Pokonaj stres....kolorowanki antystresowe

     W ostatnim czasie dopadł mnie skumulowany stres, którego nie byłam w stanie przezwyciężyć. Studia, egzaminy, nauka od rana do rana i brak czasu na odpoczynek, oprócz tego moja przyjaciółka wyjechała na kilka miesięcy do pracy w USA, a chłopak ciągle się o coś czepia i wywiera ogromny nacisk (na różne sprawy). Czuję presję związaną ze studiami, oczekiwaniami, które w sumie sama sobie nałożyłam, strach o to, że mogę stracić ukochaną osobę i obawy związane ze zbliżającą się sesją. Zaczęłam więc szukać sposobów na walkę ze stresem, ale wiadomo, że nie wszystkie działają na dłuższy dystans, trzeba zatem znaleźć nowe. Tak trafiłam na kolorowanki. 
     Kolorowanki pamiętam z dzieciństwa. Babcia nie nadążała ich kupować :) Uwielbiałam to robić i czasami zatracałam się w tym na cały dzień. Mogłam kolorować od rana do zmierzchu. Pamiętam, że miałam kredkę, którą już trudno było normalnie złapać :D Czy wtedy powodowało to, że uciekałam od zmartwień? Nie, bo ich po prostu nie miałam, jak każde żyjące beztrosko dziecko :) Dziś wiele się zmieniło i jako dorosła już kobieta mam swoje troski. Czasami to wszystko mnie przerasta i nie wiem już, co zrobić, żeby się odprężyć, zrelaksować i dać odpocząć mojemu umysłowi. Nawet, kiedy dam ujście łzom, ten stres nie znika. Co więcej, ostatnio pojawiły się u mnie również problemy z sercem, wywołane właśnie stresem. Szukając sposobów na relaks, ucieczkę od codzienności i problemów, znalazłam informacje o ,,kolorowankach antystresowych". Nie jest to nic innego, jak kolorowanki z ogromną ilością detali :) Na rynku pojawiły się dawno, a furorę zrobiły w 2011 roku. Do Polski dotarły troszeczkę później, ale chyba nie będziemy się temu dziwić :) Mamy multum wzorów do wyboru i setki tysięcy albo i nawet miliony kolorów kredek do wykorzystania. Możemy też użyć kredek świecowych, olejnych, pasteli, pisaków, cienkopisów, długopisów....czego tylko chcemy. Jeżeli mamy choć troszeczkę wyczucia stylu, smak w łączeniu kolorów, możemy wyczarować prawdziwe dzieła sztuki. Co więcej, na rynku ukazały się również kolorowanki, które przedstawiają najsłynniejsze dzieła, najwybitniejszych w historii, malarzy takich jak van Gogh czy Monet. Dlaczego właściwie mamy kolorować? Każdemu z nas zdarza się rysować zawijasy, serduszka czy jakieś inne kółka. W trakcie nudy, podczas rozmowy przez telefon, na zajęciach, wykładzie czy....właśnie wtedy, kiedy jesteśmy zdenerwowani lub zestresowani. Rysujemy bazgroły, żeby dać ujście emocjom. Bezwiednie szkicujemy nieuporządkowane myśli. Stąd pomysł na te kolorowanki. Często przedstawiają one geometryczne wzory, zawijasy, przyrodę, nowoczesne budynki czy kwiaty. Kolorowanie takich wzorów ma nas uspokoić, wyciszyć, skupić naszą uwagę, na czymś innym niż problemy. Dodatkowo uczeni twierdzą, że kolory mają wpływ na nasze samopoczucie. Takie zajęcie pomaga złagodzić stres, zwiększyć kreatywność i wiarę we własne siły. Ma też działać antydepresyjnie. 
     Co o tym myślicie? Ja chyba spróbuję. Lepsze to, niż zamknięcie się w czterech ścianach i płakanie do poduszki :) 
A no tak....zapomniałam dodać, książeczek z kolorowankami dla dorosłych, czyli kolorowanek antystresowych, możecie szukać w kioskach, empiku albo po prostu w internecie, gdzie znajdują się pojedyncze sztuki do wydrukowania ;) 


sobota, 28 maja 2016

Mleko roślinne

     Zbliża się sesja, zaliczenia już trwają, a co za tym idzie, mam znowu mało czasu, żeby coś wrzucić, mój brat ma milion pomysłów na minutę i niestety, tylko niektóre z nich wprowadza w życie (szkoda, że nie te związane z blogiem). Ostatnio szukam w sieci przepisów na mleko roślinne, które ma super smak i nadaje się nie tylko do deserów, ale również do kawy i każdego innego dania, do którego wcześniej używaliśmy mleka pochodzenia odzwierzęcego :)
     Mleko roślinne, oprócz walorów smakowych, zapewnia nam również możliwość stosowania go, w przypadku, kiedy cierpimy na nietolerancję laktozy oraz deklarujemy bycie wegetarianami, a nawet weganami ( o ile się nie mylę :P). Każde mleko, w zależności od tego, z czego go ,,wyprodukujemy", posiada indywidualne wartości odżywcze :) Dodatkowo, jeśli przyrządzimy mleko roślinne sami, otrzymamy pełniejsze walory smakowe. Żeby jednak nie było aż tak kolorowo, są też minusy. Jedynym z nich jest brak witaminy B12, dodatkowo mleko sojowe może negatywnie wpływać na organizm młodych kobiet i mężczyzn. Ja, na szczęście, eksperymentuję z mlekiem roślinnym tylko dla cudownego smaku *.* Resztę witamin dostarczam w mleku zwierzęcym (niestety mleka prosto od krowy nawet nie mam ochoty powąchać, dlatego muszę zadowolić się tym, które znajdę w sklepie, a co za tym idzie, tym które jest pełne chemii), warzywach, owocach i oczywiście sztucznych witaminach z apteki :) Dość już rozpisywania się, przejdźmy do przepisów :)

Mleko migdałowe

Składniki:
-szklanka migdałów (wcześniej można je obrać ze skórki lub użyć po prostu płatków migdałowych)
-łyżka miodu
-4 szklanki wody

Migdały powinny się moczyć przez min. 8h (najprościej zalać je wodą z kranu). Następnie należy je odcedzić. Gotowe migdały wrzucamy do blendera i zalewamy szklanką wody. Kiedy będziemy widzieli, że całość jest w miarę jednolitą papką, możemy dodać resztę wody i dokładnie zblendować. Nadszedł czas, na odcedzenie naszego mleka, a do tego bardzo przyda się pielucha tetrowa, gdyż przez sitko, do naszego mleka, mogą przedostać się kawałki migdałów :) Dodać miód do smaku. Tak przygotowane mleko może stać w lodówce ok.48h, dlatego na początek polecam przygotować porcję z połowy składników :) Papkę, która zostanie można wykorzystać jako farsz, albo dodatek do deserów np. ciast, naleśników.

W ten sam sposób można przygotować mleko z orzechów włoskich, laskowych oraz orzechów nerkowca :)


Mleko kokosowe

Błyskawiczne do przygotowania :)

Składniki:
- 2 szklanki wody
-szklanka wiórków kokosowych

Wodę zagotować. Połową zalać wiórki i zostawić na ok 2h. Następnie zlać wszystko do blendera, dodać resztę wody i zblendować. Całość dokładnie odcisnąć (i znowu przyda się pielucha :) ). Mleko można przechowywać w lodówce max 2 dni. Dobrze jest też powtórzyć proces blendowania, dzięki temu uzyskamy bardziej intensywny smak :)


Mleko ryżowe

Składniki:
-ugotowany ( a nawet rozgotowany) ryż biały lub brązowy ( co kto woli :) )
-4 szklanki wody

Ryż zalać zagotowaną wodą. Zblendować na gładką masę. Całość przecedzić (ponownie przyda się pielucha ^^). Smak tego mleka jakoś nie przypadł mi do gustu i dodałam cukru waniliowego :) Czytałam gdzieś, że można dodać też banana, jabłko albo truskawki, także wolna ręka, co kto lubi :)

Delektujcie się :D 





poniedziałek, 2 maja 2016

Świat oszalał...czym jest superfood?

     Już od dłuższego czasu panuje szał na superfood. Co to jest superfood i z czym to się je, napiszę dziś w krótkim poście :)
     Lista produktów, do których zaliczamy superfood jest naprawdę superdługa. Są to produkty, które mają uchronić nas przed chorobami takimi jak cukrzyca, nadciśnienie, a nawet...nowotwór. Żywność ta zawiera w sobie składniki, które są drogocenne dla naszego organizmu. Na miano takiego produktu mogą zasłużyć jedynie te, które są naturalne i nieprzetworzone. Zaliczyć można do nich również taką żywność, która jest funkcjonalna tzn. sztucznie wzbogacana w takie składniki jak np. wapń. Chodzi jedynie o to, żeby skład był jak najbardziej naturalny. Po co nam w ogóle superfood? Otóż żyjemy w dobie, kiedy świat jest w ciągłym biegu i opychamy się sztucznymi, przetworzonymi produktami. Dieta, którą stosujemy na co dzień przyczynia się do takich chorób jak miażdżyca, cukrzyca, choroby serca i układu krążenia. Superfood są bogate m.in w witaminy, wapń, związki bioaktywne, minerały i antyoksydanty. Zawierają również witaminę D oraz kwasy Omega3. Przykładami superfood są ryby morskie, jarmuż, brokuł, czosnek, jagody goji czy orzechy. 
     Tak naprawdę, na świecie istnieją setki, a pewnie nawet miliony superfood. Jednak jeżeli chcemy być zdrowi, wystarczy sięgać po te najbardziej popularne, stworzyć z nich pyszny jadłospis, dołączyć ćwiczenia, a nasze ciało i organizm na pewno nam za to podziękują :)

wtorek, 26 kwietnia 2016

Pikantne gazpacho

     Przepis na pycha zupę, która podkręca metabolizm. Pomysł na to danie wywodzi się z Hiszpanii. Nie wymaga gotowania, ponieważ jest podawane na zimno, więc idealne również w upalne dni, kiedy nie mamy ochoty na nic ciepłego :) 

Składniki:

175g pomidorów czerwonych np. malinowych
125g pomidorów żółtych
0,5 czerwonej papryki
1 ząbek czosnku
1 łodyga selera naciowego
1 czerwona cebula (mała) lub połowa większej
1 papryczka chilli (może być sproszkowana)
2 łyżeczki octu winnego
listki bazylii
sól
pieprz

Przygotowanie:

Pomidory obrać ze skóry, pokroić w kawałeczki i wrzucić do blendera. Oczyścić i posiekać paprykę. Pokroić seler. Zblendować. Dodać czosnek , drobno posiekaną cebulę oraz papryczkę chilli, ocet, sól i pieprz. Zblendować. Przelać zupę do miseczki i udekorować bazylią.  

     Całość polecam schłodzić przez chwilę w lodówce, a spożywać z chlebem razowym, albo malutkimi grzaneczkami! Pycha :)



wtorek, 19 kwietnia 2016

seriale kryminalne,... które są teraz na topie

     Z racji tego, że studiuję prawo, lubię od czasu do czasu popatrzeć na jakieś filmy i seriale kryminalne. Zauważyłam, że w ostatnim miesiącu, pojawiło się kilka reklam seriali z tego gatunku :) Dziś, napiszę o nich kilka słów na szybko, żeby nie powiedzieć za dużo, co bardzo lubię robić, choć wiem, że spoiler dla kinomaniaków, to najgorsze co może być :) 

1. Sposób na morderstwo

Popularny i często reklamowany przez TVN7 serial o prawniczce i studentach prawa. Annalise, jest wziętą prawniczką, która zostaje profesorem na uniwersytecie. Zamiast wykładać suche prawo ( co niestety dzieje się na polskich uniwerkach :P), angażuje swoich uczniów, w prawdziwe sprawy. Wybiera piątkę najlepszych studentów i wraz z nimi zajmuje się sprawą, dotyczącą morderstwa studentki. Z czasem sprawy się komplikują, a młodzi współpracownicy Annalise, dokonują zabójstwa. 


2. Happy Valley

Serial wciąga i intryguje już od pierwszego odcinka. Główną bohaterką jest kobieta, policjantka. Boryka się z problemami dnia codziennego, ale również z problemami, które spotkały ją w ciągu całego życia. Jej związek rozpadł się, ponieważ mąż nie może znieść widoku wnuka, którego wychowuje Catherine. Chłopiec jest owocem gwałtu. Po jego narodzinach, matka, nie może sobie poradzić z tym co ją spotkało i popełnia samobójstwo. Catherine przez cały czas obawia się, że zobaczy w chłopcu, twarz gwałciciela swojej córki. Skazany, początkowo na 8 lat, mężczyzna wychodzi na wolność, gdyż nie udowodniono mu winy. Wtedy Catherine zaczyna śledzić każdy jego ruch.


3. Blef

Alice wiedzie poukładane życie. Odnosi sukcesy zarówno zawodowo jak i prywatnie. W sumie początkowy przebieg wydarzeń, zdradza już zwiastun filmu. Alice ściga przestępcę Mr. X, który okrada jej klientów. Kobieta nie może doprowadzić sprawy do końca, bo nie wie, że rozwiązanie tej zagadki, czeka w jej łóżku :) Jak zakończą się te perypetie? Główną zaletą serialu jest obsada, która namiętność odgrywa, czasami, aż zbyt realistycznie ^^ 


4. Sherlock

Nie mogło zabraknąć słynnego detektywa :) Sherlock wraz ze swoim pomocnikiem Watsonem, przenosi się do czasów współczesnych! Stare odcinki Holmesa oraz film, trzymały w napięciu. Nowa produkcja dużo nie straciła :) Co więcej, chętniej ogląda się coś, co możemy odnieść do naszej szarej rzeczywistości :) Co prawda sama za dużo na temat tej produkcji i filmu powiedzieć nie mogę, bo dopiero zaczynam oglądać, ale już polecam. Mam nadzieję, że nie zmienię zdania :D


     Najbardziej polecam jednak mój numer jeden, czyli... sposób na morderstwo :) Wciąga i zaskakuje. Po każdym odcinku, kiedy już myślę, że wszystko wiem, nagle okazuje się, że jestem w błędzie i tak naprawdę nie wiem nic :) Uwielbiam takie produkcje ^^

piątek, 15 kwietnia 2016

Pokonaj stres...jedzeniem

     Stres...często wpływa na nas tak, że zaczynamy podjadać. Jemy wszystko co nam wpadnie w ręce, a tak być nie powinno! :) Choć brzmi to może troszeczkę absurdalnie, jedzenie pozwala nam zwalczyć stres, ale musimy wiedzieć po co sięgnąć! Nie możemy zapychać się wszystkim, bo lato już za rogiem! A chyba chcemy być seksi? :)
     Dziś podam kilka przykładów naturalnych antydepresantów, które nie powinny jakoś bardzo wpłynąć na naszą sylwetkę. Zazwyczaj działają bardzo szybko i wystarczy zastosować je raz na jakiś czas :) Poza tym, jak często możemy żyć w stresie? Codziennie raczej nie, a jeśli tak, to może powinniśmy poszukać jakiegoś sensownego rozwiązania tego problemu! Skorzystać z porad lekarzy, terapeutów? A teraz do rzeczy. Zszargane nerwy ukoi na pewno melisa i dziurawiec, ale możemy sięgnąć po inne przyjemności :)

1. Jogurt naturalny z granatem

Żywe kultury bakterii usuną z naszych jelit wszelkie ,,zanieczyszczenia". Probiotyki polepszą trawienie. Granat zmniejsza objawy stresu.


2. Owsianka z jagodami

Lekkie, dietetyczne danie. Jagody wpływają pozytywnie na nasz mózg, dodatkowo obniżają poziom cukru we krwi. Oprócz tego wspomagają produkcję dopaminy, a ta z kolei pobudza i motywuje do działania. Możecie do smaku dodać również banany. Go, go go :D


3. Mleko z miodem 

Dobre nie tylko w przeziębieniach. Relaksuje i uspokaja. Idealne przed snem :)


4. Pistacje

Te małe orzeszki świetnie wpływają na nasz układ sercowo-naczyniowy. Oczyszczają umysł z burzy myśli. Dodatkowo, niektóre osoby, relaksują się, w trakcie łuskania tych pyszności.


5. Awokado

Podwójna zaleta: zmniejsza chęć podjadania oraz redukuje stres i uczucie zdenerwowania :)